Kilka Fajnych Gier – rok 2017
Do końca naszego cyklu „historycznego” pozostało już tylko kilka odcinków. Dzisiaj przedstawiamy Wam cztery gry z 2017 roku – a wszystkie spod palców wybitnych twórców: Cathala, Knizia, Dorn, Harding. Miłej lektury!


Mam słabość do gier z tetrisopodobnymi elementami. Niedawno opisywałam Patchwork, uwielbiam Paryż – Miasto Świateł i marzy mi się, żeby zagrać w Isle of Cats. Nic więc dziwnego, że wysoko na mojej liście plasuje się Park Niedźwiedzi, w którym kombinujemy, żeby jak najsprytniej ułożyć elementy w różnych kształtach na ograniczonej przestrzeni.
Budujemy parki, które docelowo będą się składać z czterech obszarów 4×4. Zaczynamy od terenów z wejściem – na każdym znajduje się napis „Park Niedźwiedzi” w innym języku (co od razu mnie urzekło) oraz ikonki taczek, betoniarek lub robotników – to one determinują, jakie elementy możemy pobrać z puli ogólnej. Stopniowo zabudowujemy nasze planszetki terenami zielonymi (co ciekawe, w tej kategorii znajdują się również toalety) oraz pawilonami i wybiegami dla czerech gatunków misiów (pandy, koale, polarne i gobijskie). Każdy zaczyna od terenu zielonego, którym przykrywa dowolny obrazek i dobiera przypisany mu element. Od drugiego obszaru pojawiają się jeszcze pomarańczowe koparki, które pozwalają dobrać wybiegi – są one większe i dają więcej punktów, ale jest ich znacznie mniej w puli i każdy ma inny kształt, więc konkurencja jest duża (szczególnie, jeśli któreś pokrywają się z wylosowanymi na tę rozgrywkę celami z żetonów osiągnięć).
Układając elementy nie tylko musimy patrzeć na to, co pozyskamy, ale również starać się w miarę optymalnie zapełnić cały obszar, w czym nie pomagają umieszczone w różnych miejscach wykopy, które musimy omijać. Po zapełnieniu całej planszetki poza wykopem, w jego miejscu ustawiamy posąg niedźwiedzia, który daje nam dodatkowe punkty.
Na końcu sumujemy punkty z elementów umieszczonych w naszym parku i ewentualnie kafelków bonusowych, które otrzymujemy za realizację celów.
Park Niedźwiedzi udowodnił nam, że gra rodzinna wcale nie musi być losowa – tutaj poza losowym wyborem pierwszego gracza i układem kolejnych obszarów parku (wybieramy spośród dwóch), nie ma praktycznie żadnej losowości. Wszystkie elementy są dostępne we wspólnej puli, a ich wartość sukcesywnie maleje, więc „kto pierwszy, ten lepszy”. Widzimy, co gracze mają w swoich parkach i na ile są w stanie wyprzedzić nas w realizacji celów. Widzimy też, jakie kształty pasowałyby na ich planszetkach, więc możemy celowo podbierać pasujące kafelki…
Możemy – ale nie musimy :). Gra sprawia równie dużą przyjemność, kiedy koncentrujemy się tylko na swoich parkach i staramy się dobrze w nich wszystko rozplanować. Dzięki temu jest to świetny tytuł zarówno do zagrania z młodszymi dziećmi, jak i do zmagań nieco starszych graczy.
Wersja podstawowa regularnie trafiała na nasz stół, ale dodatek, który ukazał się na naszym rynku w tym roku, jeszcze bardziej zwiększył regrywalność. Mamy tam dwa moduły – z wielkimi wybiegami niedźwiedzi grizli i parkiem poszerzonym o obszar z wyjściem, a także z trójwymiarową kolejką nad parkiem. Można dodać jeden z modułów albo połączyć oba. Kiedy jeszcze uwzględnimy zróżnicowane żetony osiągnięć (losujemy zawsze tylko trzy rodzaje spośród kilkunastu), niemal każda rozgrywka będzie niepowtarzalna.


Istanbul to największe miasto w Turcji. Krzykliwe, kolorowe, dla nas egzotyczne. Kiedyś miasto nosiło miano Bizancjum, potem Konstantynopol. Opływało w bogactwo, a jednym z jego mierników były klejnoty.
Kryształy, rubiny i Istanbul? Tak, to Istanbul: gra kościana, młodsza siostra planszowego Istanbulu. Bardzo fajna gra rodzinna. Znakomicie się skaluje. Tak samo dobrze będzie się grało w dwie osoby, jak i w cztery, dzięki dwustronnej planszy dopasowanej do liczby graczy.
Jest losowa, bo to kości pozwalają nam na wykonanie pewnych akcji: pobranie towarów, zakup żetonów dających dodatkowe przywileje, zyskanie bonusów z kart, pobranie kryształka czy otrzymanie pieniążków.
W grze chodzi o to, żeby zgarnąć określoną liczbę rubinów (zależnie od liczby graczy). A sposobów pozyskania tych czerwonych klejnotów jest kilka. Każdy towar pozwala pobrać rubin, jeśli wyda się odpowiednią liczbę żetonów lub kości danego towaru. Prawa część dywanu pozwala kupować rubiny za pieniążki, lewa część pokazuje, ile musimy wydać określonych towarów z żetonów towarów, żeby przygarnąć klejnot. Zbieramy też żetony meczetu, bo za określoną ich liczbę też dostaniemy rubin. No i są jeszcze karty, które zawsze dają bonus osobie ciągnącej kartę, ale często też pozostałym graczom.
Prosta gra z ładnymi komponentami, w której nie ma złych decyzji, bo zawsze możemy wykonać jakąś akcję, która przybliża nas do sukcesu. Minimalna interakcja powoduje, że gra świetnie sprawdzi się na rodzinne granie, z dziećmi już od ósmego roku życia.
Standardowo w grze rubiny z towarów można pobrać wydając żetony towarów oraz wyturlane towary na kości. Gdy ten wariant wydaje się za prosty, można sobie utrudnić tak, żeby rubin z danego towaru można było pobrać tylko wtedy, gdy zapłaci się za niego tylko żetonami tego towaru. To wydłuży nieco rozgrywkę, bo żetony towarów otrzymuje się, gdy wyturla się odpowiednie symbole na kościach, ale warto sobie nieco skomplikować rozgrywkę. Tak czy siak, to bardzo fajna gra, którą mogę polecić każdemu.


O czym jest gra (ゲームは何ですか)
W grze wcielamy się w jednego z budowniczych królowej Himiko, a celem jest zbudowanie stolicy starożytnego państwa Yamatai, położonej na archipelagu. Wykorzystując do swoich celów flotę handlową oraz specjalistów, wznosimy wspaniałe budowle takie jak torii czy pałace, jednoczymy kultury poszczególnych wysp, by ostatecznie zdobyć jak największą ilość punktów prestiżu. Dzięki temu zyskamy obiecaną nagrodę królowej Himiko i staniemy się tym jedynym budowniczym królestwa.
Jak grać (遊び方)
Gra toczy się przez szereg rund, na które składają się tury graczy zależne od ich liczby. Natomiast każda tura składa się z 5 akcji, takich jak: wybór floty (wybór statku, który powiązany jest z akcją), handel (gracz może wymienić łódź na złoto albo złoto na łódź), umieszczenie łodzi na planszy, przechowanie jednej z łodzi na kolejna rundę, czy też rekrutacja jednego z 5 specjalistów. Gracze wykonują na zmianę swoje tury, w zależności od pozycji pionków na wybranych łodziach. Gra kończy się, gdy spełniony zostanie jeden z warunków zakończenia gry, takich jak zbudowanie wszystkich budynków czy wyczerpanie pionków floty. Na koniec następuje podliczanie punktów, co wyłoni nam zwycięzcę.
Jakość wykonania (生産品質)
Gra jest niezwykle ładnie wykonana, a komponenty są dobrej jakości. Grafiki są spójne, przyjemne i kolorowe. Autorami gry są Bruno Cathala i Marc Paquien, czyli wiemy, czego spodziewać się po wykonaniu gry. Gra ma troszkę podobieństwa do Pięciu Klanów, choć są to mechanicznie różne gry. Gatunkiem gry jest eurogra (eurogame) typu strategicznego, gdzie decyzje graczy mają wpływ na pozostałą rozgrywkę, więc planowanie jak i analiza ruchów przeciwnika są jej elementami.
Końcowe słowa (最後の言葉)
W mojej ocenie gra Yamatai jest dobra i przyjemna. Posiada ona elementy interakcji, posiada kilka sposobów zdobywania punktów, zarazem jest to lekka gra z cieszącą oko grafiką i moim ulubionym japońskim klimatem.


Na Wyprawę do ElDorado czaiłem się dość długo i miałem na celowniku do nabycia od przyjaznych sąsiadów zza Odry… i już prawie kupowałem, już witałem się z gąską, jak to się mawia… i bardzo dobrze, że nie kupiłem. Bardzo dobrze, ponieważ w ubiegłym roku za sprawą wydawnictwa Nasza Księgarnia gra pojawiła się na polskim rynku i zadowoliła nie tylko mnie ale i całą rzeszę fanów. Gra jest świetnym deck builderem w którym czuć napięcie i w którym ma się to poczucie, że wiem co chcę zrobić. Zdecydowanie można sobie też świetnie wkręcić klimat, używając zdolności narracyjnych i wplatając wątki przygodowe na podstawie dobieranych i zagrywanych kart. To jest jedna z tych gier, które można użyć jako wędkę, aby łowić nowe dusze i wciągać do naszego planszówkowego świata – aby zobaczyli, że można grać w gry… bez kostek. Poza tym jest to rewelacyjna gra do zapoznawania nowe osoby z mechaniką deck buildingu.
Co w niej takiego fajnego? Coś musi być, skoro osoby, którym dotychczas prezentowałem grę wciągali się i już po pierwszej rozgrywce zapytywali, czy można użyć wszystkich kafli naraz do ułożenia mapy.
Jednak na pierwszy raz warto zastosować się do wskazówek z instrukcji i debiutantów wprowadzać stopniowo, żeby nasi przyjaciele nie zwariowali od nadmiaru emocji. W grze Wyprawa do El Dorado wcielamy się w szefa ekspedycji udającej się do bajecznie bogatej krainy – El Dorado. W tym celu wyruszamy swoją ekipą w głąb dżungli, po drodze rekrutując pomocnych nam ludzi. Napotykamy na swej drodze odkrywców, siłaczy, kartografów, zbłądzoną milionerkę i każdy z nich ma nam do zaoferowania umiejętności, dzięki którym przemierzamy dziką krainę od dżungli, poprzez rzeki, rumowiska, wioski tubylców, omijając góry. Po drodze eksplorujemy jaskinie, gdzie znajdujemy same dobroci. Jednak jaskinie, pomimo tego, że oferują nam same pozytywne niespodzianki, mogą nas tak mocno zaślepić, że nie zauważymy jak daleko od nas znajdują się nasi rywale. Wtedy więc udajemy się w szaleńczą pogoń, wykorzystując to, co udało nam się zgromadzić po wizytach w jaskiniach, dopadamy do przeciwnika tuż przed samym wejściem do krainy ociekającej złotem, już się cieszymy, że wygraliśmy, jednak za nami dociera nasz rywal i mówi „Hola, hola panie kolego. Kiedy ty błądziłeś po jaskiniach, to ja szlaki przecierałem, blokady rozbrajałem, energię moi ludzie na to tracili, a ty pędziłeś później wydeptaną ścieżką na gotowe? Ooooo nie, mój przyjacielu, mam więcej zdjętych blokad od Ciebie – to ja wygrałem ten wyścig. Co najwyżej możemy zagrać jeszcze raz… i jeszcze raz… i jeszcze raz….”
Jednym słowem gra godna polecenia każdemu i bardzo doceniana, co się objawiało licznymi nominacjami do nagród i zdobywaniem tych nagród. Na koniec dodać warto, że ostatnią z nagród, jaką zdobyła Wyprawa do El Dorado, jest zwycięstwo w kategorii Planszowa Gra Roku dla całej rodziny w 2020 roku, którego finał mogliśmy śledzić kilkadziesiąt godzin temu.
I już naprawdę na koniec, dodać warto, że już niebawem, można wypatrywać na polskim rynku kolejnych pomocników, kolejne mapy, kolejne niespodzianki, które z gry regrywalnej zrobią grę super regrywalną 🙂
* * *
Po więcej propozycji gier wydanych w 2017 roku zapraszamy do dzisiejszego wątku na naszej grupie FB: Na dzień doGRY, na doGRAnoc…
* * *
A oto nasze oceny w siedmiu wybranych kategoriach:
- Interakcja – to oddziaływanie graczy między sobą; oceniamy ilość interakcji niezbędnych do rozegrania partii (niezależnie od ich charakteru – współpraca lub rywalizacja).
- Rywalizacja – w jakim stopniu gracze rywalizują ze sobą bezpośrednio (walka) lub pośrednio (korzystanie ze współdzielonej puli).
- Skomplikowanie – ocena złożoności mechanizmów w grze, ilości komponentów, interakcji i zależności między nimi.
- Losowość – jak bardzo gra opiera się na szczęściu, a jak bardzo na planowaniu i strategii.
- Klimat – w jaki sposób gra przenosi nas do fabuły nakreślonej przez twórców i jak atrakcyjna jest ta fabuła.
- Wykonanie – jakość wykonania komponentów, grafika, dopasowanie warstwy wizualnej do tematu i klimatu gry.
- Regrywalność – jak duża (a właściwie – mała) jest powtarzalność w grze; czy w grę można zagrać wielokrotnie nie odczuwając rutyny, powtarzalności schematów.

