Kilka Fajnych Gier – owady

Wydawałoby się, że owady, zwane również czasami „robalami”, to nie jest najwdzięczniejszy temat dla gier planszowych. Małe to, niezbyt ładne, uzbrojone w żądła, żuwaczki albo inne ustrojstwa powodujące swędzenie albo pieczenie…

Okazuje się jednak, że twórcy planszówek całkiem chętnie sięgają do świata owadów, i nierzadko powstają w ten sposób tytuły nader udane. Przed Wami kilka naszych propozycji.

Przyznaję się bez bicia – zdarza mi się ulegać pokusie kupienia gry „bo jest taka piękna”. Bees: The Secret Kingdom to jedna z takich gier – urzekła mnie swoimi kartami, a gdy córka dodatkowo podejrzała na zdjęciu kryształki, to słyszałam tylko „Musimy to kupić! Kupisz? Kupiłaś już?”.

Gra jest prosta i przyjazna, z czystym sumieniem mogę ją polecić do grania rodzinnego. W swoim ruchu wybieramy jedną z dwóch akcji – możemy zbierać pyłek albo produkować miód. Aby zebrać pyłek, ciągniemy dwie karty ze stosu i wybieramy jedną z nich, a następnie pobieramy kryształki w kolorze kwiatów występujących na tej karcie. Następnie pozostali otrzymują kryształek (lub czasem więcej), zgodnie z symbolem umieszczonym na dole wybranej przez nas karty. Aby wyprodukować miód wybieramy jedną z wyłożonych na środku stołu kart miodu, odrzucamy narysowane na niej kryształki do zasobów ogólnych, a kartę kładziemy przed sobą, ewentualnie wykonując opisaną na niej akcję (jeżeli jest).

Gra toczy się, dopóki na środek nie zostanie wyłożona ostatnia karta miodu – wtedy każdy wykonuje jeszcze jedną akcję i następuje podliczanie punktów. Każda karta miodu daje nam od 1 do 3 punktów, które mogą być jeszcze modyfikowane przez specjalne zasady na kartach roju (wspólne dla wszystkich).

Negatywna interakcja praktycznie w ogóle tu nie występuje (choć niektórzy za taką uważali wykupienie sprzed nosa karty miodu, na którą samemu się miało chrapkę), więc nie jest to propozycja dla osób szukających większych emocji. Podoba mi się natomiast to, jak można wykorzystać grę do rozmów na temat roli pszczół oraz procesu powstawania miodu i jego różnorodności.

Świat owadów jest niezmiernie fascynujący. Wiele gatunków, rodzajów, różnych żyjątek się na ten świat składa. Niektóre są paskudne, inne śmieszne, a jeszcze inne zadziwiające. Ale są tak różnorodne i jest ich tak wiele, że niektóre zostały uwiecznione również w grach planszowych.

Na przykład wydawnictwo G3 ma całą serię małych karcianek poświęconą owadom: Sałatka z karaluchami, Zupa z karaluchów, Tarantula tango, Mól szachrajek czy Karaluszek kłamczuszek. I dzisiaj opowiem Wam coś-niecoś o Karaluszku kłamczuszku.

Małe pudełeczko kryje w sobie karty, które pozwolą na świetną zabawę, dużo śmiechu, pokazywanie pokerowej twarzy i przekonywanie innych, że wcale nie kłamiesz. Tak, Karaluszek kłamczuszek jest imprezową grą blefu.

A na czym polega? W grze jest siedem zwierzątek: nietoperz, karaluch, szczur, pluskwa, mucha, ropucha i skorpion. „Gracze starają się wcisnąć przeciwnikom jak najwięcej kart. Liczy się umiejętność blefowania oraz obserwacja innych graczy” – jak mówi instrukcja do gry. Mamy na ręce jakieś karty, wybieramy jedną i zakrytą przekazujemy innemu graczowi wymieniając jedno z powyższych zwierzątek. Tamten gracz musi ocenić czy mówimy prawdę, czy kłamiemy, to znaczy czy zwierzę na karcie jest zgodne z tym, które wymieniliśmy przekazując kartę. Jeśli uzna, że to prawda i jest zgodne, my kładziemy tę kartę odkrytą przed sobą, jeśli przeciwnik się pomylił, to on kładzie tę kartę odkrytą przed sobą. Jest jeszcze możliwość przekazania karty dalej: pośrednia osoba podgląda co jest na karcie i może albo podtrzymać wymienione zwierzę, albo powiedzieć, że jest to zupełnie inne i przekazuje tę kartę następnemu graczowi. Wtedy kolejna osoba staje przed wyborem: zdecydować czy to prawda czy fałsz albo przekazać kartę dalej.

Zagrywamy karty, staramy się przy tym brzmieć wiarygodnie, aby pozbywać się kart, jeśli się nie udaje, to zbieramy sobie zwierzątka. Zabawa trwa tak długo, aż któryś z graczy nie zgromadzi 4 kart tego samego rodzaju. Niestety, ten gracz przegrywa.

Jest to nieliczna z gier, w której można kłamać innym w żywe oczy i wciskać karty, których nie chcemy zbierać. Utrzymanie pokerowej twarzy, nie zdradzenie się żadnym gestem, tikiem, że blefujemy, mówienie przekonująco, albo wkręcanie innych i mówienie tylko prawdy, to całe clou tej zabawy. Rozgrywka jest szybka, dynamiczna i zapewnia fajną rozgrywkę. Karaluszek kłamczuszek sprawdzi się, gdy potrzeba rozruszać towarzystwo.

W naszym zestawieniu planszówek z owadami nie może zabraknąć Roju, czyli niesamowicie eleganckiej gry logicznej sprzed 20 lat.

Dwie „armie” owadów stają tutaj naprzeciw siebie, a wygra ta, której uda się otoczyć królową (pszczołę) przeciwnika. Armie są symetryczne – w każdej występują takie same jednostki, a każda jednostka porusza się w inny, właściwy dla siebie sposób. Podobieństwa do szachów są oczywiste i bez wątpienia Rój powinien przypaść do gustu fanom „królewskiej gry”. Nie ma tutaj losowości – czysty pojedynek umysłów.

Atutem Roju jest również brak planszy – kolejne płytki (ładne, solidne bakelitowe heksy) muszą do siebie przylegać i to one, w miarę pojawiania się w grze, określają obszar gry. Daje to dużo swobody i pozwala uniknąć wpadania w schematy. 

* * *

Po więcej inspiracji dotyczących gier z owadami odsyłamy Was na naszą grupę na Facebooku – Na dzień doGRY, na doGRAnoc…

Dodaj komentarz