Kilka Fajnych Gier – o Wielkiej Brytanii

Szanowni państwo, dzisiaj nasze biuro podróży Dzień doGRY Tour zaprasza na wycieczkę po Wyspach Brytyjskich – opowiemy Wam o trzech grach, które nawiązują do kultury Wielkiej Brytanii. Pomożemy we wznoszeniu katedry, poprowadzimy jeden ze szkockich klanów do świetności, a także wesprzemy najwybitniejszego (choć fikcyjnego) detektywa w odnalezieniu sprawcy zbrodni. Proszę więc usiąść wygodnie w fotelu i rozkoszować się widokami – zaczynamy!

„Filary Ziemi” to historyczna powieść Kena Folleta. Opowiada o dziejach budowy monumentalnej katedry w mieście Kingsbridge w południowej Anglii. Na jej podstawie powstała gra planszowa o tym samym tytule.

W grze również wznosimy katedrę. Sześć drewnianych części wyznacza rundy gry. Do wzniesienia monumentu potrzebujemy surowców, które zdobywają dla nas nasi robotnicy. Zatrudnieni przez nas rzemieślnicy, wykorzystując dostarczone przez robotników surowce, wykonują swoją pracę budując katedrę i dostarczając nam splendoru. Czasami uda się zasłużyć na przychylność królewskiego dworu i zdobyć jakieś przywileje. Bywa, że spotykają nas różne wydarzenia, niekoniecznie dobre. Niekiedy uda się pozyskać dodatkowych robotników, dzięki którym zdobywamy więcej surowców i wówczas prace nad katedrą idą nam sprawniej. Królewski dwór dostarcza nam też metal potrzebny niektórym rzemieślnikom. W przędzalni za to dobrze płacą za wykonaną pracę, a złoto w grze jest potrzebne, by zatrudniać dobrych rzemieślników. Jedyne co pewne, to śmierć i podatki, i tu również poborca podatkowy może nam zaleźć za skórę.

Filary Ziemi to gra euro, w której pozyskujemy surowce, aby zatrudnieni rzemieślnicy przekuli je na punkty zwycięstwa. Sama rozgrywka to wybór kart surowców i rzemieślników, rozmieszczenie budowniczych, wykonanie akcji znajdujących się na planszy, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Te trzy fazy występują w każdej rundzie.

Po pobraniu kart surowców należy wysłać naszych robotników do ich pozyskania. Zatrudnionego rzemieślnika należy opłacić złotem. O tym kto, kiedy i jaką akcję wykona, zadecyduje ułożenie naszych budowniczych na torze kosztu. Tu występuje moment losowości, ponieważ kolejni budowniczowie są losowani w ciemno z woreczka. Jednak to gracz określa, czy ustawa swój pionek na torze kosztu, czy pasuje. Pierwszeństwo sporo kosztuje i należy to mieć na uwadze. Ale dzięki temu możemy zająć na planszy pola, blokując współgraczom akcje. Można również przeczekać i ustawić swojego budowniczego za darmo, ale wtedy mamy ograniczoną liczbę dostępnych akcji.

Każda akcja jest fajna i daje nam coś, co przybliża do zwycięstwa.

Gra przebiega płynnie, choć nie należy do najkrótszych. Należy liczyć, że przy planszy spędzicie około 1,5-2 godzin. Jest średniociężką grą dla młodzieży i dorosłych. Filary Ziemi to stara gra, która nadal świetnie się sprawuje i wciąż chętnie spędzamy przy niej czas.

Kolejna kafelkowa gra z mojej kolekcji, którą odkryłam zdecydowanie za późno. W ogóle kocham Szkocję i Irlandię. I fascynują mnie wyspy – po prostu. Pierwsza dwuosobowa rozgrywka była jakaś nijaka. I tak sobie pomyślałam, czym tu się zachwycać? Niedawno udało nam się zagrać drugi i trzeci raz, i po tych rozgrywkach od razu zmieniłam zdanie! Gra jest świetna! Przynajmniej dla mnie.

To teraz trochę Wam ją przybliżę, a przynajmniej tym którzy nie wiedzą, na czym polega gra. Na początku gry każdy gracz otrzymuje kafelek z zamkiem w kolorze, który wybrał, zasłonkę oraz żeton z siekierką. Na środku stołu rozkładamy niedużą planszę, układamy na niej 4 wylosowane cele (na polach od A do D). Plansza jest jednocześnie torem punktacji oraz wskazuje nam, jakie cele będą punktować w danej rundzie.

Na początku każdej rundy podliczamy, ile otrzymujemy monet. Na naszym kafelku startowym widnieje ich pięć – i tyle też otrzymujemy na samym początku. Następnie każdy gracz losuje z woreczka trzy kafelki terenu i kładzie je przed zasłonką, tak aby inni gracze je widzieli. Za zasłonką natomiast każdy gracz ustala, który kafelek wypada z gry i kładzie obok siekierkę, a do pozostałych dwóch przyporządkowuje dowolną liczbę monet (co najmniej jedną), którą inni gracze będą mogli musieli zapłacić, jeśli zdecydują się kupić dany kafelek. Gdy wszyscy zakończą przydział, podnoszą zasłonki i począwszy od pierwszego gracza kupują po jednym kafelku, płacąc przyporządkowaną kwotę.

Gracz, od którego kupowany jest kafelek otrzymuje monety za kafelek oraz te monety, którymi ustalił cenę. Natomiast monety użyte do ustalenia cen kafelków, które nie zostały zakupione przez innych graczy przepadają, a kafelek jest nasz. Wszystkie zdobyte kafelki dokładamy do naszego królestwa odpowiednio dopasowując ich krawędzie, mając także na uwadze punktujące cele. Punkty podliczane są na koniec każdej rundy.

Na kafelkach widnieją trzy typy terenu: morza, łąki i góry, zwierzątka: owce i krowy, budynki: latarnie, brochy i farmy, a także statki i beczki z whisky, które jeśli są połączone drogą z zamkiem gracza dają dodatkowy dochód. Na kafelkach widnieją także różne zwoje z dodatkowymi możliwościami punktowania.

Im bliżej końca, tym cena kafelków jest wyższa, a każdy gracz stara się maksymalizować swoje zyski i punktowanie. Czasami warto dać wyższa cenę, by nikt nie kupił naszego kafelka, aby go dołożyć do naszego królestwa, ale los lubi płatać figle i nie zawsze tak jest. W całej grze musimy wyważyć za co chcemy punktować, gdyż nie da się spełnić wszystkiego.

Gra jest dość krótka i przyjemna. Bardzo lubię i bardzo polecam.

Odwiedzamy dziś Anglię, a cóż może być bardziej angielskiego (oprócz Królowej i herbatki o piątej) niż najsłynniejszy z detektywów, Sherlock Holmes – wykreowany nie tylko przez Artura Conan Doyle’a, ale i przez dziesiątki, setki dzieł popkultury – książek, komiksów, filmów, gier komputerowych i… no właśnie – planszówek. W serwisie BoardGameGeek pod hasłem „Sherlock Holmes” znajdziemy ponad 100 pozycji (samodzielnych tytułów i rozszerzeń), a jest ich pewnie jeszcze więcej. I nic dziwnego, bo w grach skupiających się na dedukcji i logicznym rozumowaniu ów brytyjski dżentelmen jest często pierwszym, narzucającym się wręcz, skojarzeniem.

Dzisiaj chciałbym napisać kilka słów o grze zatytułowanej Sherlock (w Polsce wydanej przez Grannę). Tytuł oryginalny to Sherlock 13 – a to dlatego, że celem rozgrywki jest wytypowanie, na drodze dedukcji, jednej z trzynastu postaci, która to (w danej rozgrywce) jest poszukiwanym przestępcą.

Wcielamy się tutaj w jednego z konkurujących między sobą detektywów, posiadających już pewną wiedzę na temat podejrzanych. Sęk w tym, że każdy z graczy posiada tylko część potrzebnych informacji – dlatego też naszym celem jest pozyskać jak najwięcej informacji, by wskazać winnego, zanim ubiegną nas rywale.

W praktyce gra wygląda w ten sposób, że gracze losują między siebie 12 z 13 kart postaci. Na karcie każdej postaci narysowany jest zestaw symboli – są to 2 lub 3 symbole z ośmiu występujących w grze. Każdy gracz wie również, jakie symbole ma każda z 13 postaci, a co za tym idzie – również to, ile jest łącznie symboli każdego rodzaju. Rozgrywka polega na tym, że każdy z graczy, po kolei, może zadać pytanie do jednego wybranego rywala, albo też do wszystkich naraz – jeśli odpytywany jest jeden gracz, musi udzielić dokładnej informacji, ile symboli danego rodzaju znajduje się na jego kartach. Pytanie do wszystkich naraz musi być bardziej ogólne – kto posiada co najmniej jeden wybrany symbol.

Odpytujemy się dopóty, dopóki któryś z graczy nie zdecyduje się na wytypowanie podejrzanego. Następnie samemu sprawdza, czy miał rację. Jeśli tak – wygrywa. Jeśli nie – odpada, a pozostali kontynuują śledztwo. 

Smaku grze nadaje to, że pytania i odpowiedzi są jawne. Musimy więc wymyślać takie pytania, które nie tylko dadzą nam potrzebne informacje, ale i nie zdradzą zbyt wiele pozostałym. Może się bowiem okazać, że niektórymi pytaniami bardziej pomożemy innym niż sobie. To bardzo ciekawy zabieg, dzięki któremu przez cały czas wszyscy są „w grze”, ponieważ istotne informacje mogą do nas trafić nie tylko w naszej turze, ale i poza nią.

Sherlock to niewielka (pojedyncza rozgrywka trwa ok. 15-20 minut), ale satysfakcjonująca gra, idealna do grania familijnego, albo jako rozgrzewka między cięższymi tytułami.

* * *

I tak wygląda nasze dzisiejsze zestawienie. Po więcej propozycji gier umiejscowionych w Anglii i okolicach, zapraszamy na naszą grupę na Facebooku – Na dzień doGRY, na doGRAnoc…