Kilka Fajnych Gier – o Grecji

Witamy naszych planszówkowych podróżników – dzisiaj nasze kroki kierujemy do Grecji. Będzie to podróż w czasie i przestrzeni, ponieważ twórcom planszówek Grecja kojarzy się niemal wyłącznie z Antykiem i mitologią pełną herosów i zwaśnionych bóstw. Zapraszamy więc do przeglądu gier poświęconych Helladzie. Miłej lektury!

Cyklady to archipelag na Morzu Egejskim, składający się z około 220 wysp i wysepek (w większości niezamieszkałych). Nazwa wywodzi się od greckiego słowa κύκλος czyli „koło” i odnosi się do układu, jaki tworzą wyspy. Cyklady są popularnym celem wycieczek – wyspy są bardzo różnorodne, dlatego niezależnie od wakacyjnych oczekiwań, każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Archipelag złożony z małych wysp okazał się również idealną areną walk między armiami i okrętami. Areną na tyle ciekawą, że w zmagania angażują się sami bogowie – Zeus, Ares, Posejdon, Atena i Apollo, a często pojawiają się również inne mitologiczne istoty. W Cykladach aby wykonać cokolwiek, musimy najpierw wybłagać łaskę boga odpowiedzialnego za dany obszar – czyli po prostu złożyć mu największą ofiarę. Wysokość ofiary licytujemy ustawiając znacznik w naszym kolorze na torze danego boga. Trzeba dobrze przemyśleć, ile chcemy zaoferować, ponieważ jeżeli ktoś nas przebije, będziemy musieli wybrać inne bóstwo. Tak przekupiony Ares pozwala rekrutować i wysyłać do walki wojska oraz budować fortece, Posejdon umożliwia budowę i przemieszczanie statków oraz zakładanie portów, dzięki łasce Zeusa budujemy świątynie i uzyskujemy zniżki przy kolejnych ofiarach, natomiast Atena pozwala na budowanie uniwersytetów i pozyskiwanie filozofów. Jedynie Apollo nie wymaga ofiar, jednak udając się do niego nie możemy wykonać żadnej akcji – w zamian dostajemy złoto oraz rogi obfitości zwiększające nasze przyszłe dochody.

Celem gry jest zdobycie dwóch metropolii. Możemy tego dokonać inwestując w różnorodne budynki lub zdobywając filozofów (cztery różne budynki lub czterech filozofów natychmiast wymieniamy na metropolię) albo po prostu podbijając tereny, na których metropolię wystawił inny gracz. Trzeba uważnie obserwować poczynania innych i pilnować, żeby za bardzo się nie rozwinęli, a jednocześnie zadbać o obronę swoich wysp.

Choć Cyklady nie są typem gry, po który sięgamy często (na palcach jednej ręki można policzyć znajdujące się w naszej kolekcji gry z figurkami), kiedy już decydujemy się na rozgrywkę, bawimy się bardzo dobrze. Ostatnio dzieciaki nas zaskoczyły, bo zazwyczaj waleczny syn wygrał nie angażując się w ani jedną walkę, natomiast teoretycznie nie przepadająca za negatywną interakcją córka miała wielką frajdę z przepędzania mamusi z kolejnych wysp. Dużo emocji było również przy licytacjach – choć nie przepadam za tą mechaniką, tutaj system licytowania poprzez zaznaczanie wartości na torze wydaje mi się całkiem przyjemny.

W szkole wielokrotnie uczyliśmy się o starożytnej Grecji na historii, a na polskim poznawaliśmy mity greckie. Wszyscy wiedzą, kto to Zeus i czym charakteryzuje się Olimp. Ale czy na pewno? Ile z tej szkolnej wiedzy zostało nam w głowach? Bogowie Olimpu, wydani przez Zieloną Sowę, autorstwa Joanny Bolek, pomogą nam ustalić jak pilnie się uczyliśmy.

Bogowie Olimpu to gra typu quizowego, w której prawidłowe odpowiedzi na pytania przybliżają nas do zwycięstwa. Próbujemy zaskarbić sobie przychylność bóstw, zwłaszcza tych nieco mniej ważnych, za to bardziej skłonnych do pomocy. Ich prestiż również wpłynie na nasz końcowy wynik.

Losujemy kategorię pytań obowiązującą w danej rundzie. Gracz może wykonać jedną z akcji: Wyzwanie, Ryzyko lub Ofiarę. Wyzwanie pozwala odpowiedzieć na pytanie z danej kategorii. Zadanie jest o tyle ułatwione, że gracz musi zdecydować czy przeczytane zdanie to prawda czy fałsz. Jeśli mamy rację zdobywamy punkt Odwagi jako kartę z pytaniem. Jeśli nie, trudno. Gdy wybierzemy Ryzyko, ciągniemy jedną kartę z talii Potworów i zagrywamy na wybranego przeciwnika, starając się utrudnić mu zdobywanie punktów zwycięstwa. Gdy chcemy złożyć Ofiarę musimy mieć odpowiednią dla pozyskania danego boga liczbę punktów Odwagi. Dopóki nas stać, możemy zdobywać przychylność kolejnych bóstw. Co prawda pozbywamy się punktów Odwagi, ale w zamian pozyskujemy bogów dających nam i punkty prestiżu, i jeszcze dodatkowe korzyści.

W grze są trzy kategorie, a kart pytań jest 65, można więc całkiem długo grać. No chyba, że pozyskamy wszystkie bóstwa lub wylosujemy trzy potwory tego samego gatunku (Chimerę, Hydrę lub Centaura). Na koniec gry liczymy punkty Odwagi i prestiżu bóstw.

Bogowie Olimpu to gra z walorem edukacyjnym, który w fajny sposób pozwala i sprawdzić naszą wiedzę, i nauczyć czegoś nowego. To familijny tytuł, który pozwala połączyć przyjemne z pożytecznym.

Po kilku godzinach intensywnego móżdżenia nad kolejnym eurosucharem, kiedy zmasakrowane niedobitki szarych komórek błagają o litość w agonalnej litanii, wtedy przychodzi zbawienna myśl, że może jednak rzuciłbym to wszystko i uciekł na grecką wyspę, żeby na słonecznej plaży delektować się soczystymi abstraktami.
W przebłysku olśnienia, jasnym niczym śnieżna biel ścian pocztówkowych domków z niebieskimi kopułami, podrywam się i biegnę do regału, gdzie na niedostępnym szczycie niebosiężnej półki leży nasze wybawienie.
– Kochanie – pytam Najlepszej Z Żon – co powiesz na Santorini?
– A co cię tak naszło na last minute?
– Dwa słowa: parkour i patodeweloperka!

Według informacji zdobytych w przewodniku naszego ulubionego biura podróży „BGG Travel” na Santorini zaprasza Gordon Hamilton vel Dr. Pickle, organizator równie atrakcyjnego zwiedzania Nowego Jorku oraz już wkrótce wycieczki dla par po Midgardzie. Na okładce zgrabnego pudełka promienne uśmiechy radosnych bogów zachęcają, żeby wpaść na chwilę na przytulną planszę i pobawić się w stawianie gdzie popadnie ładnych domków z uroczych segmentów. To właśnie po nich będziemy beztrosko skakać.

Zaczynamy nasz spacer po wyspie. Krok pierwszy: przesunąć jednego z pary budowniczych o jedno pole, przy czym może on wskoczyć o jeden poziom w górę, lub spektakularnie zeskoczyć z dowolnej wysokości. Krok drugi: zbudować segment domku na przyległym polu, przy czym zadaszenie trzeciego poziomu niebieską kopułką czyni budynek niedostępnym. Kto jako pierwszy wdrapie się na trzeci poziom wieży, natychmiast wygrywa grę.
– To znaczy, że nie ma końcowego liczenia punktów?
– Tak kochanie, nie ma liczenia punktów.
– Cudownie! Patrz, już wygrałam!

Zwiedzać wyspę możemy we dwoje, we troje, a nawet drużynowo w czwórkę. Planszowi influencerzy polecają Santorini dla par jako romantyczną formę spędzenia czasu na emocjonującej rywalizacji, zaś poszukujący mocniejszych wrażeń mogą spróbować ciasnego berka w trójkącie.

Na to, co się wyprawia na wyspie spoglądają z wysokości olimpijscy bogowie, którzy mają w zwyczaju mieszać się w sprawy śmiertelników. Kiedy do gry wchodzą karty boskich mocy, których gracze mogą używać w zaawansowanym trybie rozgrywki, robi się bardzo ciekawie. Bogowie grają według własnych zasad. Zeus jest tak wyniosły, że jego murarz może budować blok pod sobą samym. Atlas stawia kopuły tam, gdzie chce, nawet na ziemi. Hermes pędzi o dowolną liczbę pól, pod warunkiem, że gna na tym samym poziomie. Bogom nikt nie będzie mówił, kiedy wygrywają, to oni decydują o swoim zwycięstwie. Chronos triumfuje, kiedy zostanie ukończona piąta wieża. Wystarczy, że Pan zeskoczy o przynajmniej dwa poziomy i wygrywa.
I jest jeszcze Chaos, który może zmieniać swoje moce.
– Kochanie, które bóstwo wybierasz?
– Wszystkie! Jestem orędowniczką Chaosu, przynoszę ci radość i łzy, rozpacz i nadzieję, jawę i sen!

Santorini jest bardzo ładną grą, która pięknieje w oczach w miarę zapełniania planszy rosnącymi wieżami, na których szczytach zakwitają błękitne kopułki. To jest tak śliczne, tak urzekające, że niemal zapomina się o myśleniu, a pomimo wszystko, na Santorini nie można sobie pozwolić na luksus beztroski.
Po kilku pierwszych posunięciach okazuje się, że trzeba dobrze ważyć każdy następny ruch. Sytuacja może wymagać, żeby nasz murarz stanął na domku po to, żeby zablokować ruch rywalowi. Dobudowanie segmentu, który nam pozornie nic nie daje, może ograniczyć pole manewru przeciwnika, bo teraz nie wskoczy dwa piętra w górę. Położenie kopuły odbiera nam okazję na ruch kończący grę, ale jednocześnie pozbawiamy tej szansy oponenta. Cały czas myślimy, co możemy zyskać, a co stracić i na ile skontrujemy przeciwnika. A potem z gracją sami zapędzamy się w kozi róg.

Murarze pędzą po Santorini jak mistrzowie parkouru. Karty boskich mocy bardzo urozmaicają rozgrywkę, zwiększając arsenał zagrań, zmieniając sposób i zasięg ruchu, dodając nowe sposoby utrudniania życia rywalom. Nie zawsze moce rywalizujących bogów będą równorzędne, ale każdą da się sprytnie wykorzystać, żeby zdobyć przewagę. Zawsze można też wrócić do podstawowych zasad i rozegrać czysty pojedynek umysłów.
– Oszukiwałaś!
– Ja?! Dlaczego tak sądzisz?
– Już kilka razy mogłaś wygrać.
– Lubię patrzeć, jak się męczysz.

* * *

Warto też zaznaczyć, że wcześniej na łamach naszego bloga pojawiły się następujące gry o Grecji (i okolicach…):

* * *

Koniec dzisiejszego artykułu oznacza nie tylko koniec naszej podróży po Grecji, ale i po Europie. Za tydzień wyruszymy poza nasz kontynent. Już dzisiaj serdecznie zapraszamy – do przeczytania!