Kilka Fajnych Gier – Australia i Oceania
W naszym dzisiejszym odcinku „podróżniczym” odwiedzimy Australię i Oceanię, czyli niezwykle egzotyczny rejon świata, który w związku z trwającą miliony lat izolacją od innych kontynentów wykształcił sobie zupełnie niepowtarzalny ekosystem, który sam w sobie jest już ciekawym tematem dla twórców gier. Czekają Was więc dzisiaj wybrane przez naszą redakcję trzy tytuły nawiązujące do tego przepięknego, a jednocześnie – dzikiego i czasami niebezpiecznego zakątka naszego świata.

Papua-Nowa Gwinea kojarzyła mi się przede wszystkim z wielką wyspą przypominającą dziwnego ptaka albo dinozaura. W grze Grzegorza Rejchtmana dostajemy za to planszetki z czterema małymi wysepkami połączonymi mostkami. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie zaczęła szukać, gdzie te wysepki mogą być. I przyznam szczerze, że nie wiem – może to Raja Ampat? Może Luizjady? Trochę wysepek na tym obszarze można znaleźć, a sam autor nie jest szczególnie wylewny w internecie. Tym razem więc musiałam pogodzić się z faktem, że w tej kwestii pozostanę z własnymi domysłami i skupić się na samej grze.
Rozgrywka przebiega w czasie rzeczywistym. Każdy dostaje planszetkę i zestaw 13 mostków. Następnie jeden z graczy rzuca kością, żeby ustalić, która wyspa będzie naszym punktem wyjścia, po czym wszyscy naraz starają się połączyć wszystkie wyspy mostkami. Kto pierwszy to zrobi, krzyczy Papua i w tym momencie pozostali gracze muszą skończyć układanie i przyznawane są punkty w zależności od tego, ile kto ułożył. Gracz, który jako pierwszy połączył wszystkie wyspy dodatkowo losuje żeton punktacji, na którym może się znajdować od 1 do 4 dodatkowych punktów. Następnie gracze biorą nowe planszetki i zaczyna się kolejna runda. Po 8 rundach odsłania się zebrane żetony punktacji i dodaje do zdobytych wcześniej punktów.
Papua dobrze sprawdza się w rozgrywkach rodzinnych. Proste zasady sprawiają, że zarówno młodsi, jak i starsi gracze szybko się wdrożą. Plansze są dwustronne – jedna strona jest trochę łatwiejsza, więc można różnicować stopień trudności dla graczy w ramach jednej rozgrywki. U nas wprowadziliśmy zasadę, że zaczynamy wszyscy na łatwiejszych planszach, a kto ma przynajmniej 5-punktową przewagę nad ostatnim graczem, musi grać na trudniejszym układzie wysp. Z kolei grając z młodszymi dziećmi możemy grę jeszcze bardziej uprościć. W tym celu kręcimy strzałką i wyłączamy z planszy wysepkę z symbolem przez nią wskazaną. Dzięki temu zadanie polega na połączeniu tylko trzech pozostałych wysp.
Rozgrywka jest szybka i jak do tej pory zawsze kończyła się syndromem jeszcze jednej partii oraz… bezskutecznymi jak do tej pory rozważaniami, jak jeszcze bardziej utrudnić grę mojemu synowi, który zawsze nas ogrywa. No ale cóż – w takich sytuacjach pozostaje mi trzymać się teorii, że ponoć inteligencję dziedziczy się po matce… ;).

Bumerang to prosta, sprytna gra łącząca licytację oraz zbieranie zestawów (set collection), w której to gracze polują na charakterystyczne, australijskie zwierzęta.
Na początku każdej rundy odsłaniane są zwierzęta, o które będzie toczyć się gra. Każda karta, oprócz przedstawiciela jednego z sześciu gatunków, ma dwa oznaczenia terytoriów (których jest w grze pięć). Następnie gracze w tajemnicy określają, które terytorium interesuje ich w tej rundzie i zaczynają licytację. Aby pozostać w niej, w każdej kolejce gracz musi dorzucić jeden ze swoich bumerangów do wspólnej puli. Jeżeli chce spasować, zabiera wszystkie bumerangi ze zgromadzonej wspólnie puli i odkłada swój żeton, a pozostali gracze licytują od nowa, aż do momentu, w którym pozostanie ostatni z nich. Zwycięzca odsłania swój żeton terytorium i zabiera wszystkie karty tego rodzaju. Następnie swój łup zabiera przedostatni licytujący (o ile jeszcze coś dla niego zostanie) itd. Kiedy każdy z graczy zakończy łowy, na stół wyciąga się kolejny zestaw zwierząt i rozpoczyna się kolejną rundę. Po wyczerpaniu całej talii, każdy sprawdza, ile kart danego gatunku udało się uzbierać – kto zebrał największy set, otrzymuje tyle punktów, ile ów zestaw ma kart.
Gra jest szybka, dynamiczna, ale nie brakuje jej głębi. Do zwycięstwa prowadzi nie tylko przemyślana licytacja, ale i obserwowanie przeciwników i przewidywanie ich zamiarów. Może się bowiem zdarzyć, że pierwszy pasujący otrzyma więcej kart niż np. druga i trzecia osoba w kolejce, jeżeli wybrał terytorium, o które inni nie planowali walczyć.
Bumerang to gra ciekawa gra rodzinna, którą warto poznać. Polecam.

Lubicie spełniać czyjeś marzenia? Fajnie tak sprawiać radość innym, prawda? Wobec tego, jeżeli sprawia Wam radość sprawianie radości, a do tego odczuwacie radość grając w gry dedukcyjne i nie jest Wam straszna klepsydra odmierzająca czas, to Uluru jest dla Was… wymarzoną grą :D.
Podczas gry będziecie spełniać marzenia australijskich ptaków, które nocą w liczbie 8 sztuk zbierają się wokół świętej góry Uluru. Ich marzenia są banalnie proste. Tak jak ludzie, ptaki są wybredne i mają swoje zachciewajki – jedni nie lubią czerwonych, inni kochają zielonych. Tak też jest podczas gry – biały ptak ma marzenie aby zasiąść obok czerwonego, zielony zaś nie chce siedzieć obok czarnego, natomiast czarny koniecznie musi siedzieć naprzeciwko żółtego… i weź tu spełnij wszystkie zachcianki wszystkich ptaszków. Niby skromniutkie te marzenia a jednak trzeba się nieźle nakombinować aby znaleźć najlepsze rozwiązanie. Jak wspominałem wisi nad nami jeszcze widmo czasu, który nie ma litości i nieubłaganie płynie a właściwie to przesypuje się w klepsydrach.
Uluru: Tumult am Ayers Rock – bo tak brzmi pełen tytuł tej gry, w tym roku obchodzi swoje dziesięciolecie. Pomimo tego, że w Polsce ten tytuł jest mało znany z racji tego, że nigdy nie został u nas wydany (chyba że znacie jako angielskie wydanie Pelican Cove – które jest zdecydowanie ładniejsze), kilkukrotnie był nominowany do nagród w tym także w 2011 roku do Spiel des Jahres. Tytuł jest wart polecenia zarówno dla mniejszych graczy jak i tych starszych, bowiem gra posiada 5 poziomów trudności, czym zdecydowanie można wyrównać szanse młodszych osób. Warto dodać, że w przypadku rozgrywki z różnymi poziomami trudności do dyspozycji mamy drugą stronę planszy, która na to pozwala, ale też pozwala na… UWAGA!… zwiększenie poziomu trudności w rozgrywce dla 1 – 5 osób ale to już jest jazda bez trzymanki…
Osobiście gra godna polecenia także dla… przyszłych par młodych, przed którymi będzie stało arcytrudne zadanie a mianowicie posadzenie gości weselnych przy wspólnym biesiadnym stole.
* * *
Na dzisiaj to wszystko. Zapraszamy jeszcze na naszą grupę na FB – Na dzień doGRY, na doGRAnoc…, gdzie będziemy mieli okazję poszukać kolejnych australijskich gier, a my ruszamy dalej, na zachód. Do przeczytania za tydzień!