GRArchiwum – Piekło na Pacyfiku
Piekło na Pacyfiku
Novina 1994
Wojciech Borowy
Piotr Strzelczyk
Lata 90 ubiegłego wieku obfitowały w gry planszowe produkcji polskiej. Po ograniu Srebrnej Floty i Magicznego Miecza byłem bardzo chętny, aby próbować nowe tytuły. Przygarniałem każdą planszówkę, jaką rodzice zechcieli kupić… Jedną z nich było Piekło na Pacyfiku, wydana przez to samo wydawnictwo co przy Srebrnej Flocie.

Sama gra to taktyczna strategia dla dwóch osób. Do dyspozycji dostajemy powietrzną flotę. W jej skład wchodzą różne typy samolotów, różniące się szybkością, zwrotnością oraz ewentualnym udźwigiem bomb. Jest też flota morska, ale poza byciem celem poszczególnych scenariuszy i zamontowanych działek przeciwlotniczych, żadnej większej interakcji z nimi nie ma.
Tak jak już wspomniałem, każda rozgrywka będzie ustawiona za pomocą scenariusza. Jest ich kilka, różnią się m.in. dostępnymi jednostkami dla każdej ze stron oraz celem, jaki należy osiągnąć. Trzeba tu jednak wspomnieć o błędach w opisach niektórych z nich: np. jeden ze scenariuszy polega na bombardowaniu brytyjskiego pancernika przez armię japońską. Strona amerykańska nie dysponuje tutaj żadnymi samolotami, ale w warunkach zwycięstwa jest napisane, że Amerykanie nie powinni stracić określonej liczby samolotów. Albo inne nazwy samolotów w statystykach, a inne na żetonach; czy też brak statystyk w instrukcji dla jednego typu samolotów. Do tego żetony, które trzeba było samemu wycinać lub wykonać – np. znacznik słońca wymagany w rozgrywce należało przygotować samemu.

Pomimo błędów w instrukcji, lubiłem tę grę. Zasady były jasno opisane i nietrudne w opanowaniu. Każdy samolot miał 3 statystyki lotu: minimalną liczbę pól, które musiał przebyć w każdej turze, liczbę pól do przebycia zanim można będzie zrobić zwrot oraz maksymalną liczbę pól do przebycia; a także udźwig bomb oraz wytrzymałość. Statki z kolei określone były wytrzymałością, liczbą dział ciężkich oraz liczbą dział lekkich. Każdy typ działa był opisany dwiema wielkościami: ile mamy działek, kiedy statek jest nieuszkodzony oraz ile jest działek po zmniejszeniu wytrzymałości o połowę. Sama walka to festiwal rzutów kośćmi. W zależności od statystyk turlamy określoną ich liczbą i sprawdzamy wynik w odpowiedniej tabeli.
Po wyciągnięciu tej gry po kilkunastu latach, całkiem szybko można było opanować reguły, a sama rozgrywka była relatywnie krótka. Całkiem przyjemny był to powrót :).







