GRArchiwum – Magiczny Miecz
Magiczny Miecz
Wyd. Sfera, rok 1993
Autor: Adrian Markowski
Rok 1994. Rok, w którym wprowadzono uchwałę regulującą prawa autorskie w Polsce. Rok, w którym po raz pierwszy miałem styczność z grą planszową Magiczny Miecz od nieistniejącego już wydawnictwa Sfera. Grą, która często porównywana jest do Talismana od Games Workshop.
Najpierw trochę historii – ok 1991 roku Sfera uzyskała licencję od Games Workshop na wydanie na polskim rynku ich gry – Talisman. Ukazał się on pod nazwą Magia i Miecz. A że sprzedawał się dobrze, to ukazało się kilka dodatków do niej; w tym jeden autorski – Jaskinia. Niestety, w roku 1993 Sfera straciła tę licencję. Nie trzeba było długo czekać, a pojawiła się nowa gra, którą był właśnie Magiczny Miecz. Pojawiło się do niego kilka dodatków (w tym lekko przerobiona Jaskinia). Ale o co w tej grze chodzi?

Każdy z graczy wciela się w wybraną postać, której celem jest zwiększenie swoich umiejętności (statystyk magii i miecza), odnalezienie Tarczy Tolimana i tytułowego Magicznego Miecza, co umożliwi odnalezienie i pokonanie Bestii. Nasz ruch polega na rzucie dwiema kostkami, poruszeniu się w jedną z dwóch stron, a następnie na rozpatrzeniu efektów pola, na którym się zatrzymamy. Cała plansza podzielona jest na trzy kręgi: zaczynamy w wewnętrznym, w którym nie możemy otrzymać poszukiwanych przedmiotów, ale musimy trochę powędrować, aby się choć trochę uzbroić i wyruszyć do kolejnych, bardziej niebezpiecznych kręgów. Każdą potyczkę rozwiązuje się poprzez rzut kostką, dodanie odpowiedniego współczynnika (magii lub miecza) i porównanie ich ze sobą. Wyższy wynik wygrywa. W przypadku wygranej zbieramy kartę wroga. Po zebraniu kart, których suma współczynnika Miecz wynosi lub przekracza 7, pozwala nam wymienić karty na ulepszenie tego współczynnika. Magię natomiast można ulepszać poprzez odpowiednie spotkania czy akcje z planszy. Grę wygrywa osoba, która zabije Bestię.

Największym minusem gry jest czas rozgrywki oraz jej losowość. Ale w tamtych czasach gra była idealna. Można było wybierać między różnymi postaciami, które – oprócz statystyk – różniły się wyposażeniem, początkowymi zaklęciami oraz zdolnościami specjalnymi. A do tego klimatyczne rysunki, spowodowały, że kupowałem wtedy każdy dodatek, jaki znalazłem (jeśli mnie pamięć nie zawodzi, to każdy kosztował między 30 a 40 zł), aż zebrałem je wszystkie – Gród, Labirynt Magów, Jaskinia, Krypta Upiorów oraz wydany w małym nakładzie dodatek Magia, który – w odróżnieniu od pozostałych – nie zawierał planszy a tylko dodatkowe karty. Niestety, z pudełek uchowało się tylko te od Magii…
Gra jest cały czas u mnie w kolekcji, ale bardziej z sentymentu niż z powodu mechaniki. Jest to prawie kompletny zestaw gry sprzed ćwierćwiecza! I jeszcze ciekawostka: osoba wymieniona jako tester Magicznego Miecza ma takie samo imię i nazwisko jak autor Srebrnej Floty, którą opisywałem ostatnio. Przypadek? To już pozostawię czytelnikom do osądzenia :).




